Jadąc na wyprawę, wycieczkę, czy nawet weekendowy wypad po Europie, warto odpowiednio zadbać o bezpieczeństwo swoich pieniędzy. Często słyszę od uczestników moich wyjazdów pytanie – co zabrać – karty kredytowe czy gotówkę? A jak gotówkę to w jakiej walucie.
Ja obecnie, do krajów gdzie spędzam najwięcej czasu, zabieram karty kredytowe walutowe (w euro lub USD) i niewielką, można powiedzieć awaryjną ilość gotówki. Mówię tu o Chinach i Japonii. Z kolei do krajów gdzie wiem, że mogą być problemy z bankomatami, robię odwrotnie. Zabieram gotówkę, a karta kredytowa jest “na wszelki wypadek”.
Czy ma to być Euro czy $ zależy od kraju do którego się jedzie. Najczęściej nie ma to znaczenia, ale np. na Kubę lepiej zabrać Euro, bo od dolarów amerykańskich pobierane jest 10% prowizji.
Na pewno należy zwracać uwagę na dobry stan banknotów. Często te popisane, czy naddarte, będą nie do wymiany. Tak samo dobrze jest zwracać uwagę na rok wydania $ – im nowsze tym lepiej. Polecam zabierać co najmniej te z “dużymi” głowami prezydentów. Na pewno zaś nie starsze niż 2004 rocznik, bo z nimi można mieć czasem problemy.
Do niektórych krajów warto od razu zabrać lokalną walutę. Szczególnie w warszawskich kantorach można coraz częściej dostać po dobrym kursie pieniądze z wielu zakątków świata. Warto więc sprawdzać i porównywać kursy, bo może się okazać, że najbardziej opłacalna opcja, to kupno w Polsce waluty kraju do którego jedziemy.
W przypadku kart kredytowych, zawsze zabieram ich kilka. Najlepiej dwóch różnych systemów z dwóch różnych banków. Zdarzyło mi się bowiem, że np. visa nie była obsługiwana a master card już tak. Albo w jednym banku były w danym momencie prowadzone prace konserwacyjne i karty nie działały, a potrzebowałem z nich skorzystać.
Na pewno warto też porozkładać je w kilku miejscach. Tak, aby strata jednej nie była dla nas wielką tragedią. Ostatnio też noszę karty kredytowe i paszport w opakowaniach uniemożliwiających ich zeskanowanie. Na pewno zwiększamy tym swoje bezpieczeństwo i w mniejszym stopniu narażamy się na niemiłe niespodzianki.
W krajach gdzie jest się bardziej narażonych na kradzieże kieszonkowe, kiedy zabieramy ze sobą większą ilość gotówki, warto zaopatrzyć się w torebkę na udo, chowaną pod spodniami. Te na szyję nie są zbyt bezpieczne, łatwo jest je ukraść wprawnemu złodziejowi. Do tego są dobrze widoczne. Znacznie lepsze są są te na biodro, chowane w spodniach. Ale największą ochronę zdecydowanie dają właśnie te przypinane na udzie. Byleśmy tylko pamiętali, aby zdejmować je przed kontrolą bezpieczeństwa na lotnisku i nie zostawili jej pod prysznicem. Warto też odpowiednio takie torebki zabezpieczyć na noc – szczególnie gdy śpimy w pokojach wieloosobowych. Najlepiej po prostu w nich spać.
Oczywiście gotówkę też warto rozdzielić i trzymać w kilku miejscach. A przede wszystkim nie pokazywać publicznie ile się jej ma i gdzie się ją trzyma. Najlepiej na wierzchu mieć tylko tyle ile potrzebujemy na wydatki danego dnia, a resztę starannie ukryć.
W telefonie zapiszmy też numer alarmowy do naszego banku, gdyby trzeba było dzwonić zastrzec numer karty kredytowej czy w innej sytuacji awaryjnej. Przed wyjazdem warto też sprawdzić jakie mamy limity na karcie. Warto też zadzwonić do naszego banku z informacją, gdzie i kiedy wyjeżdżamy. Zabezpieczy nas to przed ewentualną prewencyjną blokadą karty przez bank, który może uznać nasze zagraniczne transakcje z podejrzane.
A na pierwszym miejscu zawsze stawiajmy zdrowy rozsądek. To w największym stopniu nas zabezpieczy przed stratą pieniędzy i nerwów.