Nieco ponad pół godziny drogi busikiem od Lijiang’u wznoszą się pokryte śniegiem góry, których wysokość przekracza 5000 metrów n.p.m. Zwykły turysta nie ma za dużo możliwości pochodzenia po nich, ale to co można zobaczyć i tak jest wystarczająco piękne.
Widoki tutaj mnie nieco zaskoczyły. Bardziej spodziewałem się krajobrazów andyjskich, jakie miałem okazję oglądać w Peru, czy Argentynie. Tutaj natomiast poczułem się odrobinę jak w Tatrach. Wielka polana na której pasą się owce, las sosnowy i wznoszące się góry. A to wszystko na wysokości powyżej 3000 metrów. Ale na pewno nie umniejsza to uroku tego miejsca. Wręcz przeciwnie.
Zapewne, gdyby udało mi się wyjechać na wysokość 4500 metrów, do lodowca, moje wyobrażenie tego miejsca uległo by pewnym zmianom. Ale niestety kolejka gondolowa, która tam wywozi była jeszcze zamknięta. Podobno, ze względu na ciężkie warunki pogodowe panujące na górze.
Tam gdzie udało mi się dotrzeć, w każdym razie była jak najbardziej piękna wiosna. A może bardziej lato. Zostałem nastraszony, iż w górach jest zimno i mocno wieje. Nabrałem więc pół plecaka ubrań – koszule, polar, kurtka. A tu wystarczył podkoszulek ;)
Pewien niedosyt czuje, w stosunku do tego, że jest się tutaj wszędzie “dostarczanym”. Bus do centrum turystycznego (z centrum Lijiangu nr.7 / 10rmb). Tam kupuje się kolejny bilet. Na kolejkę gondolową i autobus który do niej dowiezie. Jako iż kolejka do lodowca była zamknięta, skorzystałem z kolejnej do Spruce Meadow (55+20rmb).
Dodać tu należy jeszcze opłatę za wstęp do Parku 80rmb, oraz konieczność posiadania biletu ze starego miasta – tego samego, który uprawniał do wstępu do parku w Lijiangu za kolejne 80rmb.
Po krótkiej przejażdżce, kolejka wywozi nas w pobliże polany, z której rozpościera się wspaniały widok na ośnieżone szczyty. Są one tutaj niemalże na wyciągnięcie ręki. Rozsiadając się na polanie poczułem się jak w domu, na halach w Zakopanem ;)
I nawet ludzi nie było za dużo, można więc było w spokoju napawać się otaczającymi widokami. Zabawnie wyglądały tu też chińskie wycieczki, zaopatrzone w pojemniki z powietrzem. W dodatku korzystające z nich.
Po zjechaniu kolejką w dół, można jeszcze urządzić sobie spacer, lub za 20rmb zostać obwiezionym Meleksem wzdłuż, jeziorek utworzonych na przepływającej tędy rzece. Widoki są kapitalne, szkoda tylko, iż większość tych jeziorek powstała niedawno i ma betonowe wodospady imitujące naturalne.
Niemniej jednak kolor wody i odbijające się w niej góry, nadają temu miejscu wiele uroku.
W tym miejscu nie ma co się za dużo rozpisywać. Lepsza będzie foto-relacja:
Lijang jest fajny, ale ceny to rozbój w biały dzień. Uciekaj wyżej, wysokość rośnie, a ceny spadają :)
Jak będziesz w Zongdian to jeżeli ominiesz bokiem Gate w połowie drogi, to nie bedziesz musiał płacić opłaty za przejazd do monastyru. Sam monastyr jest bezpłatny. Jadąc autobusem miejskim wyrzucą Cię i nie wpuszczą ponownie bez biletu, więc trzeba go jakoś obejść pieszo.
No właśnie wyrzucili mnie z autobusu i kazali kupić bilet za 85rmb. Ceny wstępów w Chinach to rzeczywiście rozbój w biały dzień.
Ale jak na razie samo spanie i jedzenie wyszło mi najtaniej właśnie w Lijiang’u.
I dzięki za wszystkie porady z Twojej wyprawy, przydają mi się tu :)
W Zongdian są fajne gorace żródła, ale ceny też niczego sobie.
Jedziesz do Litangu przez Xiancheng?
Nawet już przejechałem, bo jestem już w Chengdu. Trasa rzeczywiście kapitalna, bardzo mi się podobała. A do gorących źródeł nie dotarłem. Za to jeździłem konno i nocowałem w namiocie :)
A załapałes się na pogrzeb może?
Nie, nikt mnie nie zaprosił, a uznałem, że płacić 100rmb za udział w pogrzebie jakoś tak nie wypada…
Płacić? Nas też nie zapraszano i nic nie płaciliśmy, poza taksówką na miejsce. Czyżby się już tak wycwanili?
No niestety, teraz to jest normalna oferta turystyczna.