Hahoe Folk Village to żyjący skansen. Miejsce absolutnie niezwykłe, które będąc w Korei koniecznie trzeba odwiedzić. Właśnie z tego powodu, że nie jest to sterylne muzeum, a miejsce w którym mieszkają ludzie, podtrzymuje się tradycje i panuje fantastyczny klimat. Do Hahoe Folk Village najłatwiej dostać się z Andong, skąd w około godzinę można dojechać miejskim autobusem. Turyści zobowiązani są do wykupienia biletu wstępu, przed wejściem na teren wioski. Warto też wcześniej sprawdzić kiedy jest odgrywane przedstawienie z maskami, gdyż jest to jedna z większych atrakcji tego miejsca.
Wchodząc na teren skansenu możemy wypożyczyć sobie elektrycznego lub “nożnego” meleksa, ale ja proponuję po prostu zrobić sobie spacer.
Najbardziej malownicze miejsce znajduje się jednak poza samym skansenem. Jest to wzgórze / klif Buyongdae pod drugiej stronie rzeki opływającej całą wioskę niemal dookoła. Aby się na nie wydrapać wystarczy 10-15 minut, a widoki na całą okolicę i same Hahoe Folk Village są wspaniałe. Po drodze jest też bardzo przyjemna kawiarenka, w której możemy zrobić sobie przerwę.
W samym skansenie jest kilka sklepików z pamiątkami, piękne zamieszkałe do dnia dzisiejszego wille, w których część pokoi można wynająć na nocleg. Ale te naprawdę piękne są też naprawdę drogie.
Miałem okazję raz nocować w takiej pięknej rezydencji. Należała do starszego małżeństwa, które obecnie było na emeryturze. Okazało się, że w przeszłości obracali się w najwyższych biznesowych i politycznych kręgach Korei. Dość powiedzieć, że na ścianach oprawione w ramki wisiały zdjęcia gospodarza, z premierem i różnymi ministrami.
Rezydencja posiadała też osobny budynek w którym mieszkały duchy przodków. To chyba wiele mówi o klimacie tego miejsca. Gospodarze uraczyli nas też tradycyjną kolacja oraz śniadaniem, na które składało się wiele różnych przystawek i małych dań podanych na przepięknej zastawie. Same pokoje które dostaliśmy były bardzo skromne. Nie było w nich za wiele więcej miejsca niż to które pozwalało rozłożyć materac na matach podobnych do japońskich tatami. I tyle. Za proste miejsce na podłodze płaciliśmy po 200 USD od osoby. Tak, zdecydowanie to był jeden z moich najdroższych noclegów, w wyjątkowo prostych warunkach. Ale to właśnie za prostotę i historię tego miejsca się płaciło.
Sama wioska Hahoe założyła rodziny Ryu (Yu) w XVI wieku i od tego czasu to klan ten nieustająco nią zarządza. Do dnia dzisiejszego zachowała swoja strukturę i sporą część budynków z tamtego okresu, dlatego właśnie jest tak piękna. Część jest zamieszkała, tak jak opisywana wyżej willa, część jest przerobiona na muzeum i można je zwiedzać. Utrzymana jest delikatna równowaga, pomiędzy prywatnością mieszkańców i chęcią pokazania turystom dziedzictwa tego miejsca. Mało jest tak pięknie zachowanych, ale jednocześnie nadal normalnie funkcjonujących miejsc.
Przed wejściem do wioski znajduje się niewielki teatr w którym jak wspominałem na początku odbywają się pokazy tańca masek Hahae. Przedstawiana historia jest tłumaczona na wielkim ekranie na angielski, więc nie ma problemu ze zrozumieniem sztuki. A ta jest wyjątkowo ciekawą, obyczajową historią, ludzi z różnych grup społecznych. Mamy więc romansującego mnicha buddyjskiego, rolników, chciwych i zabobonnych polityków. I wspaniałego byka, który obsikuje publiczność, aby następnie stracić życie i klejnoty. A wszystko to w rytm tradycyjnej muzyki.
Nazwę wioski można przetłumaczyć jako “Zawracająca rzeka”, gdyż Ha oznacza właśnie rzekę, a hoe – zawracać, wracać. I patrząc na to jak rzeka zawija się wokół Hahoe to nazwa idealnie oddaje rzeczywistość.
W 2010 roku Hahoe wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Można tu przyjechać na na całodzienną wycieczkę z Andong, lub zatrzymać się na noc. Ta druga opcja daje nam możliwość większego poczucia klimatu, pospacerowania uliczkami gdy większość turystów już wyjedzie i posłuchania nocnej ciszy.
W samym Hahoe ciężko jest znaleźć coś sensownego do jedzenia, za to przed wejściem w pobliżu pętli autobusowej jest kilka fajnych restauracji. Trzeba tylko pamiętać, że zamykają się one dosyć wcześnie.
Opisywana przeze mnie rezydencja w Hahoe Folk Village to Bukchondaek
W Andong natomiast zatrzymaliśmy się w Happy Q Motel.