Wybraliśmy się tam z Los Angeles na jeden wieczór, chcąc odpocząć od gwaru Hollywood, skuszeni wizją romantycznego spaceru po tamtejszych plażach.
Dojazd z L.A. jest tu wyjątkowo łatwy, z centrum wsiadamy w kolejkę miejską i po około godzinie jazdy wysiadamy niemal przy samej promenadzie.
Widać, że miejsce to cieszy się popularnością właśnie na wieczorne wypady. My przyjechaliśmy jeszcze za dnia, więc zaczęliśmy od spaceru po molo. Tutaj właśnie kończy się droga numer 66, która swój początek ma w Chicago.
Samo molo, ma już swoje lata, ale i tak przyjemnie jest się nim pospacerować. Atrakcją na pewno jest pomieszczenie na końcu, gdzie można zobaczyć zdjęcia z czasów jego świetności.
Jest tu też duży wybór różnych restauracji, głównie z rybami i owocami morza. Największą przestrzeń zajmuje restauracja Bubba Gump Shrimp Company – czyli sieć restauracji inspirowana słynnym filmem Forrest Gump.
My wybraliśmy jedną z lokalnych restauracji, gdzie siedząc z widokiem na ocean, delektowaliśmy się pysznymi rybami.
Sama plaża nie zachwyciła nas jakoś wyjątkowo. Owszem, jest szeroka, piaszczysta. Ale widziałem już całkiem sporo ładniejszych.
Podsumowując, po opisach jakie wcześniej mieliśmy okazję zobaczyć w przewodnikach spodziewaliśmy się bardziej klimatycznego miejsca. Ale jeżeli ma się wolny wieczór, to na pewno będzie to miła wycieczka i warto tu podjechać.
W Los Angeles mogę polecić Metro Plaza Hotel. Bardzo blisko głównego dworca oraz centrum L.A.
Jako opcję budżetową polecam serwis Airbnb.
Booking.com