Główny Szlak Sudecki to liczący 444 kilometry długodystansowy górski szlak pieszy. Po Głównym Szlaku Beskidzkim, to drugi najdłuższy szlak w Polsce. GSS biegnie od Świeradowa Zdroju do Prudnika. Od Gór Izerskich do Gór Opawskich. Przez Karkonosze, Rudawy Janowickie, Góry Suche, Góry Sowie, Góry Stołowe, Góry Orlickie i Bystrzyckie, Masyw Śnieżnika, Góry Złote, Góry Bialskie i Przedgórze Sudeckie.
Szlak powstał w 1947 roku, a od roku 1973 nosi imię swojego pomysłodawcy: Główny Szlak Sudecki imienia Mieczysława Orłowicza. W ostatnim czasie został wydłużony z Paczkowa do Prudnika, zmienił też swój przebieg na kilku odcinkach, szczególnie w rejonie Gór Bystrzyckich.
Mieszkając w Krakowie, znacznie bliżej mam w Beskidy niż w Sudety. Stąd znaczną część szlaku przechodziłem po raz pierwszy w życiu. I jestem zachwycony. Jest naprawdę piękny i urozmaicony. Co prawda, często omija najciekawsze szczyty, jak Śnieżkę czy Śnieżnik, ale zawsze przecież można na nie dodatkowo podejść.
Ja startowałem ze Świeradowa Zdroju w kierunku Prudnika. Przejście całości zajęło mi 13 dni. Było by 12, gdyby nie to, że czwartego dnia, po przejściu 20 kilometrów, postanowiłem zostać w schronisku PTTK Andrzejówka. Deszcz pomógł mi w podjęciu tej decyzji, ale również sam klimat panujący w tym miejscu. Dzięki temu, także dalsza droga ułożyła mi się w taki sposób, że mogłem zatrzymywać się na noclegi w większej ilości schronisk PTTK, co zawsze chętnie robię.
Zazwyczaj ruszałem na trasę około 7:00 i kończyłem marsz około 17:00. Kilka razy zdarzyło mi się wyjść godzinę wcześniej. Średnio robiłem około 34 kilometrów dziennie, przy czym najwięcej było to 44. Po drodze dosyć dużo jest miejsc, gdzie znajdziemy sklep czy restaurację. W sporej ilości schronisk, można zaś płacić kartą kredytową, a co 2-3 dni mija się miejscowość gdzie jest bankomat.
Nie ma problemu z noclegami. Ja zdecydowałem się nie zabierać ze sobą namiotu, więc zazwyczaj robiłem sobie rezerwację noclegu. Często tego samego dnia rano, czasem z 1-2 dniowym wyprzedzeniem. Ogólnie nie było z tym najmniejszych problemów (szedłem na przełomie czerwca i lipca), z tym, że w większości miejsc mówili mi, że od połowy lipca mają już pełne obłożenie.
Schroniska na trasie są stosunkowo duże, oraz dobrze zadbane. A przede wszystkim czyste. Jest kilka fantastycznych, w których się niemal zakochałem jak Andrzejówka czy Jagodna. Przeciwieństwem było zaś schronisko Orlica czy na Stogu Izerskim.
Na trasie miałem też niemal idealną pogodę. W zasadzie przez te dwa tygodnie, na mojej trasie tylko raz, przez jakieś dwie godziny szedłem w deszczu. Tak, to jak padało to w nocy. Oraz na sam koniec, po dojściu do Prudnika, rozlało się gdy wsiadłem do autobusu. Najczęściej było około 18-20C i lekkie zachmurzenie. Świetne warunki do wędrówki.
Szlak jest przez większość czasu świetnie oznaczony, a oznaczenia te (kolejne czasówki na strzałkach) są raczej spójne ze sobą. Najlepiej pod tym względem jest w Karkonoszach. Problemy mogą pojawić się na końcówce, szczególnie pomiędzy Paczkowem a Biskupią Kopą. Tam są miejsca, gdzie brakuje znaków, dwa razy zaś szlak wyprowadził nie w krzaki i musiałem się przedzierać przez pola uprawne.
Ogólnie droga jest łatwa, do zrobienia przez niemal każdego. Są 2-3 naprawdę strome podejścia, ale najczęściej mamy długie przejścia, ze stosunkowo niewielkimi różnicami wysokości.
Największy zachwyt oczywiście wzbudzają Karkonosze, gdzie widoki, szczególnie pomiędzy schroniskiem na Hali Szrenickiej, schroniskiem Odrodzenie i Domem Śląskim są oszałamiające. Największe wrażenie, robią chyba Śnieżne Kotły. Ale tutaj też, jest najwięcej ludzi, a na śnieżkę to już w ogóle idzie wycieczka za wycieczką.
Bardzo dużo uroku mają w sobie Góry Sowie. Jest zdecydowanie spokojniej, trasa wiedzie przez piękny las z wieloma punktami widokowymi. Ten odcinek, chyba właśnie dlatego najbardziej mi się spodobał. Po drodze mijamy też wiele niewielkich pięknych uzdrowisk, takich jak Duszniki Zdrój czy Sokołowsko, przepełnionych takim przedwojennym, przyjemnym klimatem.
Natomiast zdecydowanie uważam, że sam szlak powinien kończyć się w Złotym Stoku. Ewentualnie w Paczkowie, gdzie kiedyś miał swój koniec. Bo to jest miasteczko, które zdecydowanie warto odwiedzić, pełne imponujących zabytków. Natomiast wydłużenie szlaku do Prudnika, jak dla mnie było zupełnie bez sensu. Owszem, Góry Opawskie z Biskupią Kopą są bardzo ładne, a po drodze mijamy piękne krajobrazy i klimatyczne niewielkie miejscowości jak Piotrowice Nyskie z pięknym pałacem. Ale byłby to świetny szlak rowerowy. Nie pieszy. Przejście około 60 kilometrów asfaltem, pozbawionym osłony drzew, po niemal płaskim terenie, do przyjemnych nie należy. Rozumiem potrzebę rozreklamowania turystycznie tych miejsc. Ale ostatni odcinek, zdecydowanie bym skrócił. Wtedy pozostał by taki przyjemny niedosyt.
W każdym razie, podsumowując. Przejście Głównego Szlaku Sudeckiego, to kapitalna przygoda i każdemu polecam. A najlepiej zrobić to w parze z Głównym Szlakiem Beskidzkim. Ma się wtedy ciekawe porównanie obu pasm górskich.
Ja, gdybym miał porównać oba szlaki, wskazał bym na Główny Szlak Sudecki, jako na ten który bardziej mi się podobał. Ale może wynika to z faktu, że w Sudetach bywam dosyć rzadko, a do Beskidów jestem przyzwyczajony. Na pewno GSS, jest szlakiem łatwiejszym, więcej jest szerokich dróg, mniej przewyższeń. Idzie się go szybciej.
Różnica, która rzuciła mi się w oczy to też schroniska. Te sudeckie wydają się być bardziej zadbane od tych beskidzkich. I czystsze. Ale jak mówię to moje subiektywne odczucie.
Na pewno zarówno Główny Szlak Sudecki i Główny Szlak Beskidzki są piękne i warte przejścia. Niezależnie od tego czy za jednym razem, czy w odcinkach. Choć przejście całości, dzień po dniu, jest kapitalną przygodą, którą polecam każdemu.
A więc do zobaczenia na szlaku.
Moje porady:
Jak się spakować na Główny Szlak Sudecki.
Relacja dzień po dniu; Główny Szlak Sudecki:
Dzień przed wyjściem na szlak: Kraków – Świeradów Zdrój
Dzień 1: Świeradów Zdrój – Schronisko PTTK Odrodzenie na Przełęczy Karkonoskiej
Dzień 2: Schronisko PTTK Odrodzenie – Schronisko PTSM Skalnik w Bukowcu
Dzień 3: Bukowiec – Krzeszów
Dzień 4: Krzeszów – Schronisko PTTK Andrzejówka
Dzień 5: Schronisko Andrzejówka – Schronisko PTTK Zygmuntówka
Dzień 6: Schronisko Zygmuntówka – Wambierzyce
Dzień 7: Wambierzyce – Dańczów
Dzień 8: Dańczów – Schronisko PTTK Jagodna (Przełęcz Spalona)
Dzień 9: Schronisko Jagodna – Schronisko PTTK na Śnieżniku
Dzień 10: Schronisko na Śnieżniku – Złoty Stok
Dzień 11: Złoty Stok – Piotrowice Nyskie
Dzień 12: Piotrowice Nyskie – Schronisko PTTK Pod Biskupią Kopą
Dzień 13: Górski Dom Turysty pod Biskupią Kopą – Prudnik PKP
Podziękowania za wsparcie dla:
Kazik to teraz czas na przejście całych Karpat :)
Kto wie, może kiedyś :)
Bardzo ciekawa relacja, dziękuję za miłą lekturę, pozdrawiam
Dziękuję i pozdrawiam :)
szacunek :-)
Również gratuluję :)
Super, w wolnej chwili poczytam dokładne relacje, wspominając własną wędrówkę sprzed roku. Wiele etapów się zgadza :)
Ja starałem się tak celować, aby spać w jak największej ilości schronisk PTTK. Szczególnie polubiłem Andrzejówkę i Jagodną :)
Czyli plan był podobny.
Jagodna <3
Dobrze wspominam też Zygmuntowkę.
Gratulacje za wytrwałość i talent do relacji ! Pozdrawiam!
Dziękuję :) Bardzo się ciesze, że relacja się podoba!
Gratulacje!
Dziekuje :)
[…] dwa tygodnie później, spakowałem się i przez kolejne 13 dni, przeszedłem Główny Szlak Sudecki. Tak wędrując, zastanawiałem się co będzie kolejne. Jaki pomysł przyjdzie mi tym razem do […]
Kazimierz wielki szacun za to dzielo.Ja mam za soba zdobyta korone gor polski i w tej chwili studiuje mapy i przewodnik, oraz czytam Twoje i innych relacje z przejscia GSS gdyz planuje w tym roku tego dokonac w czerwcu. Pozrawiam.Szlak
Dziękuję :) Pozostaje mi zapytać czy udało Ci się zrealizować plany związane z GSS :)?
Bardzo dziękuję za Twój opis. To była moja pierwsza samotna wyprawa i muszę przyznać że bardzo się posiłkowalam Twoimi informacjami. Szłam jak Ty i nocowałam bardzo podobnie poza pierwszymi dwoma. Niestety doszłam tylko do Kudawy i spadło mi morale,bo padł mi telefon i bardzo się rozpadało. Stwierdziłam że drugą część szlaku zrobię innym razem. Bardzo dziękuję. To było niesamowicie pomocne i pokochałam samotne wędrowanie. Schronisko Zygmuntówka ma nowego dzierżawcę i też jest już bardzo godne polecenia, ale masz rację Andrzejówka jest taka, że jak tam przyjdziesz to już nie chcesz wychodzić. Jak w domu. Ale to ludzie tworzą miejsca.
Trzymam kciuki za dalszy etap wędrówki jak i kolejne :) Tak samotne wędrowanie ma coś w sobie, pozwala skupić się na własnych myślach, na drodze i zapomnieć o wszystkim innym. Cieszę się, że mogłem pomóc :) Pozdrawiam!