Dzień 13. Trzynasty ale nie pechowy. Za to tego dnia dużo się działo. Po pierwsze był to pierwszy dzień, gdy nikogo nie spotkałem na szlaku. Ani turystów, ani miejscowych. Nikogo. Za to znalazłem ślady niedźwiedzia. Złapała mnie też burza na szlaku, ale w bardzo dogodnym miejscu. Na przełęczy Żebrak, gdzie jest schron turystyczny. Przeczekałem w nim deszcz, robiąc sobie przerwę obiadową :) A w sumie w takim schronie, całkiem wygodnie by się spało.
Dziś był też dzień bez widoków. Niemal cały czas szlak prowadził lasem. Jestem zachwycony, naprawdę przyjemnie się szło. Wyszedłem tradycyjnie po siódmej. Najpierw szlak wiedzie kilka kilometrów drogą asfaltową do Duszatyna, aby tu skręcić w las i tak już zostaje, aż do Cisnej. Nie ma żadnej miejscowości przez 26 kilometrów, więc trzeba mieć ze sobą zapas na cały dzień.
Pierwsze ciekawe miejsce to Jeziorka Duszatyńskie, powstałe ponad sto lat temu na skutek potężnego osuwiska ziemi spod Chryszczatej. Pierwotnie były trzy, ale ówczesny właściciel tych terenów, kazał spóścić wodę z najmniejszego z nich aby odłowić pstrągi (podobno, niektóre ważyły nawet 10 kilogramów).
Zbocza Chryszczatej, niemal aż do przełęczy Żebrak to jeden wielki bezimienny cmentarz z okresu I wojny światowej. Podobno spoczywają tu żołnierze z armii Austro – Węgierskiej jak i Rosyjskiej. Niemal co kilka metrów widzę kolejny krzyż, który informuje o kolejnych mogiłach. Przerażające.
Za przełęczą szlak wiedzie znowu na szczyty – mijamy Jaworne, Wołosań i kilka innych mniejszych, aby dojśc na Hon z którego stroma ścieżka biegnąca częściowo wzdłuż wyciągu, prowadzi prosto do Bacówki PTTK pod Honem w Cisnej.
Bacówka jest dosyć zadbana, a przede wszystkim, jest tu świetna kuchnia. A wiem co mówię, bo zjadłem tu 4 obiady, ku wielkiemu zadowoleniu właścicieli :) Był bigos, gulasz, serki huculskie smażone i żurek z jajkiem i kiełbasą. A wszystko to tylko po 9 zł! W końcu idę już 13 dni, a energię na maszerowanie skądś trzeba brać. Mogę powiedzieć, że bacówka bardzo miło mnie zaskoczyła.
Dziś był też dzień z najmniejszą ilością kilometrów, które zrobiłem na szlaku – 26. Według przewodnika Compas zostało mi jeszcze 66. Niestety na jutro rano, aż do południa zapowiadane są opady i burze. Jeżeli rzeczywiście tak będzie, to podzielę sobie tą trasę na 3 części, zamiast na dwie i jutro przejdę tylko do wsi Smerek.
Ale co ma być, to będzie. Do tej pory pokonałem już 435 kilometrów i muszę powiedzieć, że pomimo pewnego zmęczenia, jestem bardzo zadowolony z wędrówki.
A więc wchodzę w świat połonin!
Czas: szedłem od ok. 7.30 do ok. 17.30 z jednym dłuższym i kilkoma krótkimi przerwami
Dystans: ok. 27 km
Gdzie spałem: Bacówka PTTK pod Honem
Możliwe posiłki na trasie: Bacówka PTTK pod Honem
Sklep: –
Bankomat: –
Potencjalne noclegi: Bacówka PTTK pod Honem
Uwagi: Ostatni sklep jest 4 km przed Prełukami w Komańczy i aż do Cisnej nie ma nic po drodze. Trzeba mieć zapasy na około 30 kilometrów drogi.
Podziękowania za wsparcie dla: