Tym razem do testów dostałem pełen zestaw przydatnych rzeczy. Na pierwszy ogień poszedł ręcznik szybkoschnący Rockland. Przez ostatnie dwa miesiące zdążył być już ze mną kilka razy w górach – na Cyrli, w Gorczańskiej Chacie, w Tatrach Słowackich, oraz na Kubie.
Ręcznik w zasadzie spełnił wszystkie moje oczekiwania. Jest mały, więc po zwinięciu i wsadzeniu do dołączonego pokrowca spokojnie mieści mi się w niewielkiej kosmetyczce. Nie przesiąka zapachami, więc nawet gdy rano spakuję go mokrego, wieczorem nie śmierdzi.
Jak na ręcznik szybkoschnący dobrze sobie radzi i wygodnie się nim wyciera. Wiadomo, że zwykły ręcznik frotte znacznie lepiej będzie chłonął wodę, ale ten naprawdę daje radę.
Można go znaleźć w wielu sklepach internetowych w bardzo rozsądnej cenie co jest jego kolejnym plusem.
Ma też jeden minus – brakuje pętelki aby móc go bez problemu zawiesić na gwoździu czy wieszaku :)
Podsumowując – ręcznik szybkoschnący Rockland, to obowiązkowa pozycja na liście do spakowania na krótkie i długie wyjazdy. Mi się przydaje i na pewno mogę go polecić.
Takie małe, że aż za łatwo będzie mi zgubić hah ;P A, że się tak zapytam, bo jestem leniwy:D, ile kosztuje? :D
Zależy gdzie, najczęściej widziałem po 26 zł, ale była też promocja po 19,50 :)