Żegnamy boską wyspę Olchon i ruszamy w dalszą drogę. Po przyjeździe do Irkucka zostawiliśmy rzeczy w przechowalni bagażu i udaliśmy się na kilkugodzinny spacer po mieście. Irkuck zachwyca swoją zabudową. Stare drewniane domy są po prostu niesamowite. Szkoda tylko, że większość z nich jest w tragicznym stanie…
Samo miasto ma charakter, jak by to powiedzieć jest klimatyczne. Po prostu ma to coś :) I pomimo, a może właśnie dlatego, że spędziłem w nim tylko kilka godzin chciałbym tam jeszcze wrócić.
Styl dworca kolejowego od razu przynosi na myśl ten w Krakowie. Pociągi jeżdżą według czasu moskiewskiego więc trzeba się pilnować aby niczego nie pomylić i o właściwej godzinie stawić się na peronie.
My jechaliśmy do stolicy Mongolii czyli Ułan Bator. Nasz skład jest bardzo długi, jednak okazuje się, że tylko jeden wagon z całego pociągu będzie jechał do końca trasy. Reszta dotrze tylko do granicy.
Po wejściu do środka, czeka nas spore zaskoczenie. Spodziewaliśmy się takiego samego standardu jak we wcześniejszej podróży z Moskwy do Irkucka. Czyli pociągu starszego ode mnie ;) Mamy wykupione miejsca Kupe znaczy przedziały czteroosobowe z drzwiami. Zresztą na tej trasie inne nie są dostępne. Tymczasem wagon jeszcze pachnie nowością, a w środku same luksusy. Tak to można jeździć ;)
Znaczna część podróży to postój. Najpierw po stronie Rosyjskiej odczepiono nasz wagon na stacji w miejscowości Nauszki (Naushki) i dostaliśmy kilka godzin “wolnego”. Na szczęście udało się nam znaleźć jeden sklep, gdzie uzupełniliśmy zapasy płynów ;) oraz knajpkę gdzie można było coś zjeść. Kilka domów, jeden pomnik, dwa sklepy ot i cała miejscowość. Znaczy do tego całkiem spora stacja kolejowa.
Wagon jeździł wte i wewte, aż zaczęliśmy się zastanawiać czy nam nie ucieknie. Ale o oznaczonej porze stał na peronie. Teraz czas na kontrolę graniczną. Czyli wyjść już nie wolno, a toalety jak to na stacji zamknięte. Wszystkie schowki zostały przez celników porozkręcane i dokładnie sprawdzone, za to mogliśmy przewieść co tylko byśmy chcieli w naszych plecakach bo nimi nikt się nie zainteresował. Kontrola paszportowa i w końcu możemy jechać dalej.
Przetaczamy się na stronę mongolską. Kolejna kontrola paszportowa, wizowa i wtaczamy się na stację w Suhbaatar. Postój. Nasz wagon czeka teraz na mongolski pociąg do którego ma być podczepiony w dalszą drogę do Ułan Bator.
Koniki od razu proponują wymianę pieniędzy na lokalne. Ostrożnie wymieniamy małą sumę na bieżące potrzeby i udajemy się na spacer po okolicy, bowiem przed nami znowu kilka wolnych godzin. Miasteczko większe, gwarne ale nic poza tym.
Powoli słońce zaczyna zachodzić, nasz pociąg jest już gotowy do drogi. Tym razem wagonu restauracyjnego już z nami nie ma. A szkoda… Ruszamy aby następnego dnia rano dotrzeć do celu.