Kilka dni temu miałem przyjemność uczestniczenia w konferencji prasowej Piotra Pustelnika. Została ona zorganizowana na Krakowskim Kazimierzu na dachu Rubinstein Residence. Piękne miejsce z widokiem na cały Kraków.
Po raz pierwszy miałem okazję rozmawiać z nim osobiście. Jest przesympatycznym człowiekiem, pełnym spokoju. Widać, że niezwykle pewnym siebie profesjonalistą i osobą bardzo wymagającą, zarówno od siebie jak i od innych. Nie spieszyło mu się i bardzo ciekawie opowiadał o swoich dokonaniach i przygodach.
Ja chciałem się dowiedzieć co sądzi o decyzji Simona Yates’a. Historia ta została opisana w bestsellerowej książce Joe Simpson’a, który w 1985 roku, właśnie razem z Simonem Yatesem wspinali się na Siula Grande w Andach peruwiańskich. Podczas zejścia ze szczytu Simpson złamał nogę, spadł w szczelinę lodowca, a następnie samotnie nadludzkim wysiłkiem doczołgał się do obozu. Yates w pewnym momencie odciął od liny swojego partnera, zdając sobie sprawę z tego, iż decyzja ta de facto oznacza dla niego śmierć. Ostatecznie jednak okazało się iż dzięki temu obojgu udało się przeżyć.
Nie uzyskałem jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Ale opowiedział mi jak podczas jednej z wypraw musiał razem ze swoim partnerem podjąć decyzję. Gdy ich Tybetański przewodnik nabawił się ślepoty, musieli zdecydować czy czekać razem z nim, aż odzyska wzrok narażając się śmierć, czy zostawić go w obozie i zejść. Tybetańczyk na szczęście po 2 dniach odzyskał wzrok i mogli wszyscy zejść, ale podjęli decyzję iż będą czekać z nim do końca – do czasu, aż nie wyzdrowieje lub nie umrze.
Piotr Pustelnik wspina się już od 37 lat. Zaczęło się od kursu dla początkujących w Klubie Wysokogórskim. Miał wtedy 21 lat i kursu nie ukończył, bo prowadzący uznał, iż do wspinaczki się nie nadaje. Opowiadał, jak góry się zmieniały w tym okresie czasu. Tzn. góry się nie zmieniły, nadal są takie jak wtedy, kiedy on zaczynał. Zmieniły się liczby. Obecnie jest w nich około dziesięć razy więcej ludzi niż wtedy. Do dnia dzisiejszego Mt. Everest zdobyło np. już około 5 tysięcy ludzi. Dawniej wspinała się elita – teraz – wszyscy.
Mówił o tym, iż jego zdaniem to otwarcie Himalajów dla każdego jest dobre i cieszy się, z tego, że coraz więcej ludzi ma możliwość się w nich wspinać. Ale powiedział również, iż osobiście nigdy nie zgodził by się poprowadzić komercyjnej wyprawy. Ze względu na to, że nigdy nie chciał by wziąść odpowiedzialności za osoby których nie zna.
W jego pierwszej poważnej wyprawie z Wandą Rutkiewicz brało udział aż 16 osób. Które potem w większości przypadków nadal przewijały się podczas jego kolejnych wypraw. Miał również propozycję wzięcia udziału w wyprawie Wandy Rutkiewicz na Kanczendzonge, z której już nie wróciła. Piotr nie wziął udziału z prozaicznych powodów, musiał by wtedy rzucić pracę, a mając rodzinę na utrzymaniu nie mógł sobie na to pozwolić. Widać jednak, iż do tej pory zastanawia się, czy gdyby jednak pojechał ta wyprawa nie skończyła by się inaczej.
Opowiadał o wyprawach z Krzysztofem Wielickim i o tym, że na nich zawsze jedzenie kończyło im się przed końcem wyprawy.
Piotr Pustelnik jako trzeci z polskich himalaistów zdobył wszystkie 14 szczytów liczących powyżej 8000 m n.p.m. Dokonał tego jako trzeci Polak w historii po Jerzym Kukuczce i Krzysztofie Wielickim.
Wejścia na wierzchołki ośmiotysięczników:
1. 19 lipca 1990 – Gaszerbrum II (8035 m)
2. 12 lipca 1992 – Nanga Parbat (8126 m)
3. 24 września 1993 – Czo Oju (8201 m)
4. 6 października 1993 – Sziszapangma (8013 m)
5. 26 września 1994 – Dhaulagiri (8167 m)
6. 12 maja 1995 – Mount Everest (8848 m) – wejście z tlenem
7. 14 lipca 1996 – K2 (8611 m) – wejście z tlenem
8. 15 lipca 1997 – Gaszerbrum I (8068 m)
9. 15 maja 2000 – Lhotse (8516 m) – wejście z tlenem
10. 15 maja 2001 – Kanczendzonga (8586 m) – wejście z tlenem
11. 16 maja 2002 – Makalu (8463 m) – wejście z tlenem
12. 17 maja 2003 – Manaslu (8156 m) – tlen używany w trakcie snu
13. 8 lipca 2006 – Broad Peak (8047 m)
14. 27 kwietnia 2010 – Annapurna I (8091 m) – wejście z tlenem
Na koniec muszę dodać kilka słów o samej konferencji. Dziennikarzy można było policzyć na palcach jednej ręki. A naprawdę szkoda. Bo Piotr ma wiele bardo ciekawych rzeczy do powiedzenia i chętnie to robi. W natłoku wszelkich bzdur którymi karmią nas media, może warto było by poświęcić nieco czasu na przedstawienie sylwetki i osiągnięć naszego wybitnego Alpinisty.
Pewnie gdyby Doda miała opowiedzieć o swoim kochanku stawili by się wszyscy i był by to temat dnia. Zdaje się, iż dla większości ważniejsza była również organizowana w podobnym terminie konferencja prezydenta Krakowa – Jacka Majchrowskiego.
Szkoda również, iż konferencja była zorganizowana pod jedną ekipę telewizyjną. Czyli – 5 minut szybkiego wywiadu z logiem sponsora w tle i do widzenia. Szkoda, bo było widać, iż Piotr opowiada z wielką pasją o swoich dokonaniach i mógł by to robić znacznie dłużej.
Mnie pozostaje polecić bloga:
http://www.piotrpustelnik.pl